PŁYNĄCA Z LASAMI

PŁYNĄCA Z LASAMI

O POKORZE DLA WIELKIEJ TAJEMNICY

Pokora jest Dla mnie bardzo bliska pauzie. wdech i wydech, szacunek dla życia, dla Wielkiej
Tajemnicy, też jest tam trochę zachwytu, skromności i łagodności. W pokorze nie ma strachu, ale jest
podziw dla nieznanego. Bo nie wiem jak bardzo będziemy chcieli naukowo pędzić, robić miliony
badań, to nie poznamy. I o tym też jest pokora, żeby nie poznać, żeby zaufać, żeby poddać się
procesowi, któremu się poddaliśmy z chwilą naszych narodzin. Rodzimy się w zaufaniu, że zostaniemy
zaopiekowani i nakarmieni i nie badamy naukowo, kto co jak i dlaczego. Jesteśmy zdani na innych. I
nie tylko wtedy. Ciągle jesteśmy zdani na opiekę Matki Ziemi i Ojca Niebo. Tylko o tym dawno
zapomnieliśmy. Oni byli przed nami. Życie było przed nami, a my jesteśmy jednym z wielu owoców
tego życia, ale wrócimy tam skąd przyszliśmy i żadne badania naukowe nas przed tym nie uratują.
Jesteśmy dziećmi, a zachowujemy się jak byśmy my byli rodzicami.
Wdech. Wydech.
Pokłon.
Dla Życia. Dla Wielkiej Tajemnicy. Dla naszych Rodziców.
Tęsknie za światem, który nas tworzy, a nie my tworzymy.

PŁYNĄCA Z LASAMI

PŁYNĄCA Z LASAMI

DOSKONAŁOŚĆ RÓŻNORODNOŚCI

Gdy kochasz życie, wtedy kochasz każdy jego aspekt. Zauważasz, że wszystko jest po coś. Nie ma jednego bez drugiego. Kwiat wiecznie nie kwitnie, drzewa wiecznie się nie zielenią, pojawia się
ciemność nocy po to, żeby później jaśniał dzień. Wszystko jest potrzebne.

Wszystko jest właśnie takie jak ma być.

Jednak ciągle z sobą walczymy, ciągle nie chcemy zobaczyć naszego cienia. Udajemy, że go nie ma.
Wszystko jest w nas i nasiona wszystkiego. I wszystko jest po coś. Tak samo walczymy z przyrodą.
Najchętniej byśmy wytruli chwasty, gryzonie, mrówki, kleszcze, zabili dziki, wirusy i bakterie, ścieli
drzewa, które są nam nie po drodze, wyrwali kępki trawy z chodnika. Bo przecież wszystko musi być
jakieś, ale oczywiście nie takie jak jest, tylko takie jak sobie wymyśliliśmy. W tym ideale nie ma
przestrzeni na dzikość, nieprzewidywalne zdarzenia, na złość, na smutek, na żal, na przemoc, na tony
wstydu.
Tylko im bardziej nie możemy znieść naszego cienia i oświetlić go światłem naszej świadomości, tym
bardziej on się wydłuża, wlecze za nami, a my pozostajemy w nieczuciu. Bo życie to wszystko, a nie
tylko słońce i plaża. To bagno, to kompost, to ulewa, to gradobicie. To róża z kolcami, a nie bez. A my
mamy ciągle jakąś wizję tego jak wszystko “powinno” wyglądać i chcemy zobaczyć tylko kawałek i to jeszcze na własnych zasadach. Mlecze nie będą miały takiego koloru jak bratki, a dzień takich jakości jak noc. Wszystko jest doskonałe, właśnie takie jakie jest, a gdy zaczniemy zauważać doskonałość w niedoskonałości, to zaczniemy żyć pełnią życia.
Piękno ogrodów i ludzi jest w ich różnorodności.


Bo tylko przez czucie na nowo połączymy się Ziemią.

 

 

PŁYNĄCA Z LASAMI

PŁYNĄCA Z LASAMI

RZEKA KOJARZY MI SIĘ Z ODWAGĄ

Rzeka kojarzy mi się z odwagą, dzikością, wytrwałością i miękkością zarazem. Kojarzy mi się z byciem
przy sobie i płynięciem z nurtem mimo wszelkich trudności, które woda zdecydowanie, a zarazem
delikatnie obmywa. Rzeka to czucie.
Nie mieści mi się w głowie, jak w ogóle człowiek mógł wpaść na taki pomysł, że rzekę ureguluje i
okiełzna. To tak jakby próbować okiełznać ogień, czy powietrze, czy ziemię. I tak, to też próbujemy
zrobić. Można wsadzić tygrysa do klatki, dzieci w ławki i wyrwać chwasty z “pięknie”  przystrzyżonych
trawników. Jednak, gdy dławimy dzikość w jednym miejscu, to wychodzi ona inną stroną ze zdwojoną
siłą. Zmiany klimatu nam o tym dają coraz bardziej znać. Na jakie pomysły człowiek jeszcze wpaść
może? Jestem pewna, że wiele ich ludzkość trzyma w zanadrzu? Zamknąć ocean w plastikowej
bańce? Wybetonować niebo? Złapać do klatki chmurę? A może ogrodzić płotem księżyc? Albo
odebrać niektórym dostęp do Słońca? Wydaje się zupełnie irracjonalne, prawda? Tak jak zapewne,
nikt kiedyś nie mógł sobie wyobrazić, że lasy zamienią się w plantacje drewna, dzikie zwierzęta zaczną
znikać z powierzchni ziemi na rzecz strasznych ferm zwierząt hodowlanych, że chlubą będzie krótko
przycięta trawa bez kawałka dzikiej rośliny, że ludzie stracą kontakt ze swoją intuicją i czuciem i ślepo
będą wykonywać polecenia innych, że ziemia będzie uważana za brud.
Woda to w mitach o stworzeniu była wodą w łonie, matką wszystkich rzeczy. Litera M jak matka to
ideogram rezprezentujący fale na wodzie. Często woda była metaforą miłości. Tak jak woda, miłość
zostawała przy tych, którzy trzymali ją w otwartej luźno dłoni, a ci, co zacieśniali nadgarstki zostawali
z niczym. Woda, tak jak miłość jest niezbędna siłom życiowym płodności i kreacji. Bez nich świat
materialny i niematerialny zostaną pustynią. (Źródło dla tego paragrafu: Barbara C.Walker “The
Woman’s Encyclopedia of myths and secrets”)
A my? My powoli zostajemy z niczym. W dalszym ciągu nie rozumiemy, co to znaczy "kochać". Nie
wiemy jak kochać siebie, innych, Ziemię. Dalej trzymamy mocno zaciśnięte nadgarstki kontrolując,
dominując, regulując, betonując. Jest susza na Ziemi i susza w sercach.
Rozluźnijmy nadgarstki, otwórzmy serca i płyńmy z nurtem mimo wszelkich trudności.

PŁYNĄCA Z LASAMI

PŁYNĄCA Z LASAMI

LUDZIE CICHO PŁACZĄ, A TY NIC NIE SŁYSZYSZ…

Niedawno pisałam o płaczu drzew. Ten płacz to też płacz ludzi, innych roślin i Ziemi.
Wszyscy w głębi serca cicho płaczemy.
Płaczemy, bo tęsknimy. Tęsknimy za światem, który wiemy, że może istnieć, a go nie
mamy.
Płaczemy, bo tracimy. Tracimy resztki świata, w którym żyjemy.
Opłakujemy podwójną stratę.
Płaczemy też, bo zaczynamy czuć i czujemy ból tego świata. Zaczynamy czuć do
jakiego ogromu cierpienia się przyczyniamy.
W tym czasie przerwy, a jednocześnie miejsca,z którego widać wiele możliwości
możemy się dużo od przyrody nauczyć. Patrzmy na te płaczące drzewa. NiekTóre
jeszcze mają szczęście się nam przypatrywać przez setki lat. Co drzewa robią? Są.
Oddychają do swoich korzeni. Są w swojej mocy, ale i też w otwartości na to,że mimo
swej mocy, każdego dnia ich życie może się skończyć. Każdego dnia dają życie innym
istotom, również nam.
Oddychajmy do korzeni. Wtedy przyjdzie klarowność i moc, w przejrzystości poczujemy,
co jest ważne.
Ludzie cicho płaczą. Ich serca tęsknią za wolnością, miłością, łagodnością i byciem.
Ci, którzy narzucają obostrzenia na innych też płaczą. Tylko Ich płacz jest przykryty
strachem. Pamiętajmy, że Oni głęboko też pragną miłości. Gdy zobaczymy w Nich
naszego wroga, wejdziemy na kolejną wojenną ścieżkę, kolejne błędne koło starego
świata.
Oddychajmy do korzeni.
Ludzie cicho płaczą. Może Ich usłyszysz?

PŁYNĄCA Z LASAMI

PŁYNĄCA Z LASAMI

DRZEWA CICHO PŁACZĄ, A TY NIC NIE SŁYSZYSZ…

Podczas kwarantanny w Polsce masowo zatęskniliśmy za lasami. Wtedy, kiedy nie
mogliśmy do nich wchodzić. Zastanawiam się, czy na co dzień, gdy wszystko było
“normalne”; tak bardzo odczuwaliśmy jak są nam potrzebne. Bardzo ciekawe, że w
momencie, gdy niektórzy z nas nie mają pracy i codziennych normalnych zajęć pragną
spędzać coraz więcej czasu w przyrodzie….
Właśnie w tym momencie, gdy “zabrano” nam lasy warto się im przyjrzeć i usłyszeć
drzewa. Większość lasów w Polsce to lasy gospodarcze. Bardzo ładna nazwa. Tak na
prawdę to jest dla mnie najzwyklejszy CHÓW PRZEMYSŁOWY. Tak jak zwierzęta są
chowane w strasznych warunkach i żyją o wiele krócej niż by żyły na wolności, tak samo
drzewa traktowane jak fabryka drewna.
Wiecie,że sosna może dożyć kilkuset lat? Nawet 500lat. Do około 30 lat sosny mają
najszybszy wzrost i to jest dokładnie wtedy, kiedy są ścinane. Tak samo jak zwierzęta na
fermach przemysłowych zabijane wtedy, gdy mają odpowiedni przyrost.
Drzewa są zabijane i umierają przedwcześnie. Chcą nam służyć, ale też chcą żyć i
cieszyć się życiem.
Ludzkość postawiła na wieczną młodość i ciągłe wydłużanie życia, ale wyłącznie
swojego. W tym swoim strachu przed śmiercią tak się zapędziła, że niszczy i zabija
wszystko dookoła.
Następnym razem jak pójdziecie do lasu, to spójrzcie na drzewa jak na żyjące równe
nam istoty, które tak samo jak my pragną życia.
DRZEWA CICHO PŁACZĄ. MOŻE W KOŃCU USŁYSZYSZ…